Forum DYSKUSYJNE FORUM PSZCZELARSKIE POD PATRONATEM PASIEKI MICHAŁÓW Strona Główna DYSKUSYJNE FORUM PSZCZELARSKIE POD PATRONATEM PASIEKI MICHAŁÓW
http://www.pasiekamichalow.com
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jak doprowadzić ul z dziką zabudową do kultury ?
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum DYSKUSYJNE FORUM PSZCZELARSKIE POD PATRONATEM PASIEKI MICHAŁÓW Strona Główna -> !!!MAM PYTANIE CZYLI EKSPRESOWA LINIA NATYCHMIASTOWEGO UDZIELANIA PORAD!!!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robi_Robson
Gość






PostWysłany: Wto 22:12, 15 Cze 2010    Temat postu: Jak doprowadzić ul z dziką zabudową do kultury ?

Witam.
Trzy lata temu dostałem "w spadku" po wuju , któremu zdrowie (uczulenie na jad ) nie pozwala kontynuować przygody z pszczelarstwem trzy stare ule , miodarkę i podkurzacz + parę drobiazgów pszczelarskich .
W zasadzie uli było więcej , ale większość była w rozsypce.
Ule wyczyściłem , opaliłem i wyremontowałem (z grubsza) i dwa lata temu przygotowałem do sezonu (tak mi się przynajmniej wydawało).
Mimo , że dostałem też sporo ramek z woszczyną stwierdziłem , że 99% z nich nie nadaje się do użytku z powodu starości , oraz z obawy o ewentualne przeniesienie z nimi chorób i pasożytów. Jedynie dwie rameczki ze stosunkowo jasną i czystą woszczyną z najświeższego ula z węzą postanowiłem pozostawić i wykorzystać . Do dwóch uli wstawiłem same ramki z węzą , a do jednego wspomniane dwa plastry + chyba 3 ramki z węzą licząc , że jakieś rodziny pszczele zechcą się do nowych domków wprowadzić .
Czekałem całą wiosnę i lato pszczółki się nie pojawiły .
Przygotowane domki widać im nie pasowały!?
Jeden z uli (nietypowe wymiary ) postawiłem jako element dekoracyjny na podwórku - nad stawem , a dwa "Dadanty" pozostawiłem w najdzikszej części sadu .
Tak naprawdę , to już pod koniec lata nawet przestałem do nich zaglądać .
Aż jesienią ubiegłego roku zauważyłem w ulu w którym były stare ramki z woszczyną + ramki z węzą jakiś ruch . Kiedy już się tego nie spodziewałem jesienią wszedł do ula rój .
Ponieważ było już dosyć zimno pomyślałem , że lepiej do nich nie zaglądać aż do wiosny .
W tym roku wiosna minęła nie wiadomo kiedy !?
Jeden ul z samą węzą zniszczyły gryzonie i wilgoć .
W zasiedlonym jesienią ulu pszczółki chodziły (i dalej chodzą ) aż miło .
W ostatnim czasie zmienił się charakter mojej pracy zawodowej . Odpadły codzienne całodniowe wyjazdy .
Teraz udaje mi się nawet kilka razy w tygodniu bywać na moim ranchu i pomyślałem , że należałoby doprowadzić do kultury ul i może zająć się pomaleńku pszczelarstwem !?
Od kilku dni nastawiałem się bojowo i czekałem na odpowiednią pogodę .
W międzyczasie zrobiłem nowy masywny stojak , bo stary zbyt delikatny spróchniał i zaczął się niebezpiecznie kołysać . Przestudiowałem trochę literatury i podpytałem trochę ludzi mających jakieś pojęcie o pszczelarstwie
i . . . zacząłem się obawiać o to , co zastanę w ulu !

W końcu nadszedł dzień przeglądu .
Rozpaliłem podkurzacz . Przygotowałem nowe ramki z węzą , przygotowałem narzędzia .
Pszczółki ochoczo fruwały na pożytki i ociężale powracały obładowane do ula .
Okazało się , że "bałagan w ulu był jeszcze większy niż się spodziewałem !
Najpierw nie mogłem zdjąć daszku ! Pomyślałem przykitowany !?
Ułomkiem nie jestem , ale z trudem przesunąłem po podważeniu daszek .
Po chwili okazało się , że w daszku jest praktycznie całe gniazdo . Całe wnętrze daszku było wypełnione dzikimi-pełnymi plastrami . Zabudowana była również cała przestrzeń od ramek do samej góry . W daszku były plastry z czerwiem, pyłkiem i miodem w różnych fazach . Zarówno zasklepiony , jak i świeży bardzo rzadki .
Plastry oczywiście otwierając ul porozrywałem .
Dobrze , że nie były zbrojone drutem Smile
Do wnętrza zaczął się lać miód .
Daszek nie jest na zawiasach , tylko całkowicie zdejmowany , ale w daszku było jakieś 20-30kg. plastrów, oraz pszczół, więc całkiem go nie zdjąłem ! Przez chwilę próbowałem jedną ręką trzymać daszek , a drugą "przeganiać" pszczoły dymem wgłąb ula , ale szybko zrozumiałem , że bez pomocy drugiej osoby nic tutaj nie wskóram .
Żeby nie zrobić większej szkody "moim zwierzątkom" postanowiłem poczekać do momentu aż znajdę kogoś do pomocy i zamknąłem ul nic w nim nie zrobiwszy .

Bardzo byłem zaskoczony , że w tym roku - przy takiej nieciekawej pogodzie ul był taki ciężki . Nie wiem , czy to możliwe , ale wydaje mi się , że ważył ponad 100kg.
Pszczelarze z sąsiedztwa mówią , że przy takiej pogodzie pszczoły strasznie się roją w tym roku .
Spodziewałem się , że zarówno pszczół jak i miodu nie zastanę w ulu zbyt wiele i jestem zaskoczony . Pszczoły kłębiły się w całym ulu i było ich naprawdę dużo . Poza tym ul otwierałem przed południem przy słonecznej pogodzie więc znaczna część pszczół była w polu Ruch przy lotce był znaczny w obie strony i zbieraczki sprawiały wrażenie , że nie interesuje ich , że jakiś intruz zagląda im do ula ! Robiły swoje .

Czy może mi ktoś doradzić jak najlepiej doprowadzić ten ul do kultury ?
Na co powinienem zwrócić uwagę ?
Co powinienem zrobić , a czego nie ?
Pszczelarze z sąsiedztwa radzą , żeby całą dziką zabudowę wyciąć , "wyrabować" zarówno miód , jak i czerw z pyłkiem i zestawić im gniazdo od nowa z istniejących ramek plus z nowych ramek z węzą .
Ale czy to nie będzie barbarzyństwo pozbawianie rodziny takiej ilości czerwiu i pyłku - że o miodzie nie wspomnę !?

I jak to najlepiej rozwiązać technicznie ?
Czy robić to w dwie osoby , czy może od przodu ula przykręcić zawiasy + ograniczniki z boku i wtedy "serek po serku " wycinać z wnętrza daszku ?
Ktoś radził , żeby wyciąć "serki" i dać je pszczołom później za skrajną deskę , żeby oczyściły i zaniosły na plastry , które odbudują z węzy , ale chociaż się na tym nie znam nie wydaje mi się , że to dobry pomysł !?
Przy takiej ilości pokarmu nie zdążą chyba wyprodukować plastrów i miód będzie pływał po dennicy , lub co gorsze zwabi "rabusiów" !?

Doradźcie proszę , bo ja w tym temacie jeszcze jestem "zielony" .

Przepraszam , że moje pytanie zawarłem w tak rozwlekłej formie , ale chciałem żebyście zorientowali się z treści jak nikłe jest moje pojęcie o pszczelarstwie .
Powrót do góry
Malon
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 2372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Skąd: Kielce
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:15, 16 Cze 2010    Temat postu:

Rozpisałeś się szczegółowo i dobrze.
Myślę że jednak pszczelarze z sąsiedztwa dobrze Ci radzą, jest to najwyższy już czas na radykalne podejście do sprawy. Po 15 lipca pszczoły muszą byc na gnieździe zimowy wiec czasu nie masz wiele. Opraw węzę , wstaw do ula, zabierz wszystek miód, i pierzgę. zacznij karmić rodzinę małymi dawkami.
Musisz matkę umieścić na węzie i oddzielić kratą, od czerwiu, który możesz powiesić na drutach aż do wygryzienia się, inaczej matka będzie jednak zaczerwiać stare miejsce, i plastry
Trzeba to zrobić już teraz jest to ostatni moment.
Adan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Robi_Robson
Gość






PostWysłany: Śro 8:36, 16 Cze 2010    Temat postu:

Dzięki za radę .

Z tego co zrozumiałem, to "serki" z miodem i pyłkiem wyrabować ,
a plasterki z czerwiem porozwieszać na drutach za kratą odgrodową .

Mam jeszcze pytanie
Czy ma znaczenie gdzie je umieszczę ?
Czy dać je bezpośrednio za kratą , czy na skraju ,
czy też może poprzeplatać je z ramkami ?

A może źle zrozumiałem i chodzi o to , żeby matka została na ramkach z plastrami + na ramkach z węzą , a za kratą odgrodową tylko wycięte plasterki z czerwiem z "dzikiej zabudowy" ?


Ostatnio zmieniony przez Robi_Robson dnia Śro 8:41, 16 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Michał
Admin_Senior
Admin_Senior



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Radom
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:30, 16 Cze 2010    Temat postu:

Robert, czytając Twoją pierwszą wypowiedź wyobrażałem sobie ten dramat. NA szczęście Malon zachował "zimną krew" i zaczął rozplanowywać całą akcję. To tak, to jest niestety robota dla dwóch. Musisz znaleźć kogoś do pomocy, nie wiem, brata, sąsiada, kolegę itd. Musicie się wyposażyć w dobre garniturki żeby pszczoły za bardzo was nie cięły. Malon dobrze alarmuje, ta akcja ma być wykonana tu, teraz i natychmiast. Nie wolno dłużej zwlekać, trzeba to zrobić, inaczej będzie co raz gorzej. Wyciąć absolutnie wszystkie dzikie plastry, przyszykować skrzynkę, pudło tekturowe co kolwiek do czego możesz włożyć plastry z miodem, pyłkiem itd. - masz wartościowy miód, kiedyś dawało się z plastrem miód żeby można było go samemu wyssać. Więc to nie pójdzie na marne. Jedyne na co Malon nie zwrócił uwagi to to, że istnieje ryzyko poważnego uszkodzenia bądź zabicia matki. Jeżeli pod daszkiem od razu są dzikie plastry i to na dodatek jeszcze z czerwiem to sory, ale ja bym nie ryzykował, na tych plastrach może być matka. Malon dobrze kombinuje, zerwać w większych kawałkach, przygotować drut i nad ulem nawlec plastry z czerwiem i co dalej? Do ramki nie radzę przypinać bo będzie ciężko to zrobić. Trzeba wyciąć plastry żeby zrobić dostęp do ramek, wyjąć ramki, przesunąć całość do wylotu, w szparze po pustych ramkach rozwiesić plastry na drucie, nie wiem jakim sposobem, trzeba to zrobić na żywca i pokombinować. Młode się wyklują, a potem zabierzesz te plastry. Wyciąć absolutnie plastry, włożyć do pudła. Ha, co dalej? Wyjąć ramki stare i puste, włożyć mnóstwo ramek z węzą. Zabrać pokarm razem z plastrami - włożyć podkarmiaczki wieczorem dać syropu o st. 3:2. Może ciut przesadziłem z dawką, ale muszą odbudować węzę, Twoim głównym zadaniem jest uporządkowanie gniazda i właściwe przygotowanie pszczół do zimy. Ładnie wygląda w teorii dopiero nad ulem popada się w lekką panikę, wiem. Istnieje Malon jeszcze jeden problem. Że matka może znaleźć się za kratą po niewłaściwej stronie. Tam jest taki bałagan, że może Robkowi to umknąć. Trzeba otworzyć beleczki, wyjąć ramki i przy zrywaniu i nawlekaniu plastrów z czerwiem pszczoły strząsać do środka - może to być gwarancją, że matka nie zostanie nie chcący wywalona z ula bądź zabita. Gdy już wytniesz plastry, wyjmiesz i nawleczesz, a pod daszkiem będzie już ładnie i łatwy dostęp do ramek, trzeba będzie zrobić porządki w ramkach. Należy włożyć kratę. Czerw po jednej stronie (bliżej wylotu) [czerw i na ramkach i zawieszony na drutach] a miód na ramkach po przeciwnej. Jak dobrze zrobić ten eksperyment? Wstawiasz kratę przy zatworze - desce przy ścianie dalej od wylotu przy czym plastry zawieszone luźno z czerwiem muszą być włożone przy wylocie. Następnie wyjmujesz każdą kolejną ramkę przy kracie, oglądasz, jak puste to wymiana na węzę, jak z miodem pyłkiem bądź nektarem to strząsasz pszczoły co do jednej i przekładasz za kratę. Jak z czerwiem - zostawiasz i bierzesz kolejną. Tak powinno się wyrównać do mniej więcej środka ta krata. Po lewej miodnia po prawej bliżej wylotu rodnia. W rodni mają zostać plastry z czerwiem na drucie. Miej przy sobie klateczkę na matkę jak będziesz wycinał dzikie plastry, a nóż ją zobaczysz, złapiesz i wypuścić jak już skończysz robotę, wypuścisz spokojnie do rodni, nie będzie obaw czy matka dobrze trafiła. plastry na drucie raczej nie ma znaczenia gdzie włożyć w rodni, tak żeby inne ramki się pomieściły, może na końcu daj. Twoje ostatnie zdanie jest właściwe. MAlon polecał aby plastry z czerwiem dać za kratą w miodni, żeby pszczoły się wykluły, a matka już w nich nie miała dostępu czerwić, ja odradzam, boję się po prostu, że przeniesiesz niechcący te plastry do miodni razem z matką - a to będzie źle. Więc uważam że lepiej jakby trafiły do jednego składu - rodni, pszczoły i tak się wyklują, a matka nie zaczerwi bo będzie już miała ramki z lepszym plastrem, po za tym robotnice odbudują szybko węzę więc będzie miałą gdzie składać jajeczka - w lepszym miejscu. tak uważam, może troche bzdurne myślenie, ale czasami sprawdza się. Ta ostatnia decyzja w Twoich rękach, może nich inni się jeszcze wypowiedzą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michał
Admin_Senior
Admin_Senior



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Radom
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:39, 16 Cze 2010    Temat postu:

Zapomniałem dodać, jeden dmucha podkurzaczem, drugi robi przy ramkach. PSzczoły nie będą sympatycznie nastawione z góry zapowiadam,

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gucio
Moderator
Moderator



Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 607
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa, Radom, Michałów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:13, 16 Cze 2010    Temat postu:

Ja jeszcze dodam, że rodzina jest opanowana na pewno warrozą, więc coś silnego trzeba im podać, skoro od jesieni nie były przeglądane. Może perizin? Kwas mrówkowy lub mlekowy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malon
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 2372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Skąd: Kielce
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:44, 16 Cze 2010    Temat postu:

Wojuję od miesiąca z podobnym przypadkiem nieco łatwiejszym. Dostałem rodzinke z ulem na ramce warszawskiej zwykłej i chciałem przełozyc na swą od kolegi któremu przychodzą ciegle róji /pisałem o tym/ Szkoda mi było czerwiu więc umieściłem susz w zabudowie ciepłej. dałem kratę, i myslałem ze bedzie Ok. Matke przełozyłem na ramki swoje. Po 2 tygodniach matka byłe na starych ramkach, wiec przeniosłem, wymieniłem kratę, po tygodniu znów była na starych.. Ostatnio dałem 2 kraty między nie ramkę suszu i poskutkowało. Przyglądałem się gdzie jest dziura, nie znalazłem. Matka jest malutka stąd problem ale czerwi pięknie.
Takie operacje wymagaja cierpliwosci. Życzę powodzenia "operacji"
Podobnie jak Ci napisałem postępowałem z rojami wyjmowanymi z różnych miejsc. Nie przejmuj się zniszczeniem częsci czerwiu bo nie ma innej rady
Adam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ander
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 780
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Skąd: Toruń/Michałów

PostWysłany: Śro 17:02, 16 Cze 2010    Temat postu:

Ojej, cholernie ciężki problem. Tak ostatnie zdanie Malona jest budujące, jak trochę czerwiu ulegnie zniszczeniu rozwaleniu to się nie przejmuj, w końcu musisz jakoś działać i to zrobić, widzę, że cały plan "operacji" został szczegółowo od A do Z opisany. Malon, czytałem Twoją wypowiedź o tych rojach, rzeczywiście u tego znajomego w tych ulach jest coś co przyciąga pszczoły, zapewne są stare, przesiąknięte zapachami woszczyny i feromonów matecznych. Trzeba je czymś zatkać albo zabić deską wylot żeby nie przychodziły. Z tą kratą to różnie wychodzi, trzeba ją dobrze włożyć, ja w swoich w.p. włożyłem i w połowie pasieki nie powiodło się. Okazało się, że w środku ula na dnie, krata była skrzywiona - zahaczyła o gwoździki wystające z ramki albo zgięła się, matka miała możliwość przechodzenia. Noo, to chyba tyle, Robi_Robson napisz jak już skończysz te całą akcję. Andrzej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malon
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 2372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 126 razy
Skąd: Kielce
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:00, 16 Cze 2010    Temat postu:

Ja chciałem postawić moje ule abym miał łatwiej zabierać. Wielokrotnie pisałem i zastanawiam się nad tym zjawiskiem. Dochodzę do wnioski że jednak jest to miejsce które przyjazne jest dla pszczół. Tak jak koty uwielbiają miejsca cieków wodnych, psy cieków nie znoszą. Oczywiście nie mając wyboru np. buda i łańcuch, nie mogą przebywać gdzie chcą. Miałem w swym rodzinnym domu zawsze psa i kota. Analizując ich zachowanie zauważyłem że wylegiwały się w tych samych miejscach. Wracając do pszczół. Mam takich trzech kolegów do których zawsze przychodzą roje w podobny sposób.
Jeśli nie ma wolnego akurat ula włażą w różne dziwne miejsca. W ubiegłym roku ul który właśnie próbuję przesiedlić był zajęty, wlazły do gołębnika.
Inną sprawą jest to, że kolego pochodzi z rodziny pszczelarzy. Ojciec miał pasiekę powyżej 200 rodzin i dla niego fakt że przychodzą roje, jest zaszczytem i radością. Mieć pszczoły choć na jeden dzień. Żona swoje, a on swoje. Zawsze podkreśla że pszczoły do łobuza nie przyjdą. Chwali się tym, a równocześnie jest to fakt. Słowo Ryśka jest święte.
Adam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Robi_Robson
Gość






PostWysłany: Śro 21:54, 16 Cze 2010    Temat postu:

Widzę , że trafiłem w odpowiednie forum .
Lepiej chyba nie mogłem !?
Fachowe i do tego błyskawiczne porady praktyków .
Teraz już jestem "prawie mądry" jeśli chodzi o teorię .
Troszkę przeraża mnie praktyka , ale . . . wszystkiego trzeba kiedyś w życiu spróbować Smile
Poukładałem już sobie w głowie plan działania .
Muszę jeszcze kupić kratę odgrodową , bo nie mam , a jak się okazało dwóch najbliższych pszczelarzy nigdy ich nie używało !? Shocked więc nie mają żadnej wolnej .
Niestety sklep pszczelarski mam 60km od domu i chyba pojadę tam dopiero w piątek .
Myślałem , żeby na szybkiego zrobić kratę wiertarką w sklejce , ale taka "twórczość" wydaje mi się może spowodować "korki" i spowolnić ruch pszczół w obu kierunkach !?
Muszę też w międzyczasie doprowadzić do porządku podkarmiaczkę , bo nie była od kilku lat używana i nie wygląda zbyt ciekawie . Albo , może lepiej zrobię nową - będzie chyba bezpieczniej !?
O warrozie już myślałem , że trzeba działać . Niestety sklep nie prowadzi sprzedaży żadnych leków ! Wysłali mnie do weterynarza . Więc skieruję tam kolejne moje kroki , ale dopiero po doprowadzeniu ula do porządku . Po takim rabunku jaki im zrobię i tak będą w szoku więc dam im odetchnąć przed kuracją warroaobójczą .
Klateczkę przygotuję , żeby mieć pod ręką , ale wydaje mi się , że musiałbym mieć ogromnego farta , żeby "mamuśkę" wypatrzeć .
Przy takiej ilości pszczół , jaka jest w ulu , to jak szukanie igły w stogu siana . Tym bardziej , że jak się domyślam pszczółki będą nie mniej nerwowe ode mnie .
Laughing
Jak nic nie zmieni mi planów i pogoda pozwoli , to w sobotę zrobię"remanent" w ulu . No i oczywiście podzielę się po tym swoimi wrażeniami z moimi wspaniałymi doradcami na forum.
Powrót do góry
Administrator
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 1662
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ----------
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:09, 16 Cze 2010    Temat postu:

Cieszę się, że masz takie zdanie o naszym forum. Jak pojedziesz do sklepu to kup i kraty odgrodowe ze 2-3 oraz nowe podkarmiaczki. Obawiam się, że tę co masz nie da się doprowadzić do porządku. Albo przecieka - można na próbe wlać wodę, drewno napęcznieje i dziury znikną, albo skleić klejem i ofoliować, ale lepiej kupić, nowe od razu żebyś nie musiał ciągle jeździć 2-3. WSzystkie niezbędne narzędzia od razu, kapelusz, dłuto roota, itp. Klateczkę warto mieć, ja ostatnio wyszedłem pod dom na działce z matką na rękawie, Michał dopiero krzyknął wracaj, na szczęście zobaczył. Chodziła mi po barku, była za ciężka żeby odfrunąć, jakieś 2 robotnice za nią łapczywie chodziły. Beevital, bienenwohl, amitrazę, perizin i inne lekarstwa na warrozę możesz zamówić przez internet, polecam, 2-3 dni i póka Ci listonosz do drzwi z paczką. Zamawiam w Centrum PSzczelarskie "Łukasiewicz" i w Apilandzie. Warto wyszukać w internecie informacji o nich. Życzę twórczych działań - Tomek

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Administrator
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 1662
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ----------
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:10, 16 Cze 2010    Temat postu:

Pszczelarstwo niestety jest kosztowne, ale za to bardzo piękne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Robi_Robson
Gość






PostWysłany: Sob 21:52, 19 Cze 2010    Temat postu: No i nadszedł ten dzień .

Dzisiaj razem z córką (14-letnią ) pojechaliśmy na rancho robić porządek w ulu . Plan poukładany w głowie wszystko przygotowane .
Ale okazało się , że teoria teorią , a praktyka , to całkiem coś innego .
Wziąłem wiaderko na wycinane serki , ale tak na wszelki wypadek wziąłem dodatkowo miskę . Córka trzymała daszek dopóki go nie uwolniłem od "balastu" i podkurzała pszczółki . Ja rabowałem starając się w czasie tej czynności mordować jak najmniej stworzeń . Co wcale nie było takie proste .
Miód lał się strumieniami i już po chwili wszystko wokoło było lepkie . Zawartość daszka zapełniła nam wiaderko . W końcu daszek poszedł w odstawkę i córka mogła trochę odpocząć i skupić się już tylko na podkurzaniu . W następnej kolejności wycinałem dzikie plastry nad ramkami . Okazało się , że ramki były tylko trzy . Skleroza nie choroba ! Czyli jednak starych plastrów do tego ula wcale nie wkładałem (dwa lata temu) , tylko ramki z węzą .
Z jednej strony ramek jeszcze trochę wolnego miejsca było , ale z drugiej bok był kompletnie zabudowany plastrami . Czerw , który widziałem w daszku kiedy otwierałem ul po raz pierwszy już się wygryzł , a świeżego już tam prawie nie było .
Plastry z czerwiem wypełniały cały jeden bok . Ale zauważyłem , że czerw był bardzo nieregularnie rozmieszczony . Nie znam się na tym , ale zaczerwione były 2-3 komórki - potem kilka komórek odstępu i znów kilka zaczerwionych i tak na prawie wszystkich plastrach po boku ramek .
O ile wyciągam dobre wnioski , to mamuśka chyba jest już stara i chyba czas by ją był wymienić !? Ale skoro taka kiepściutka matka , to dlaczego rój jest taki silny ? Nic nie rozumiem !
Część zaczerwionych plastrów zgodnie z radą próbowałem rozmieszczać wieszając plastry na drutach podwieszonych do beleczek . Ale plastry te w ogromnej większości były swieże i cienkie , a komórki wokół czerwiu były wypełnione po brzegi miodem . W większości niezasklepionym . Niektóre plastry się rozrywały , więc zacząłem sam je odcinać mniejszymi kawałkami , żeby się nie urywały .
Zanim się obejrzałem jeden bok miałem jeszcze zabudowany resztkami gniazda , a drugi już zawieszony plasterkami z czerwiem na drutach . Rezerwowa transportówka (miska ) się zapełniła z górką i nie miałem już gdzie dokładać "urobku" .
W ulu wszystko pływało w miodzie . Aż żal było patrzeć na oblepione zwierzątka .
Próbowałem wypatrywać matki , ale moje niewprawne oko widziało matkę w co drugim trutniu i w pewnym momencie zwątpiłem , że ją zobaczę . Mam tylko nadzieję , że nie została przeze mnie zgnieciona . Bo mimo moich starań co chwila jakieś stworzenie Boże traciło życie .
Nie udało mi się wykonać planu w przegonieniem wszystkich pszczół na jedną stronę i oddzieleniem miodni od rodni z powodu większej ilości plastrów do wycięcia niż byłem w stanie zabrać .
Błąd w obliczeniach .
Udało mi się natomiast przeglądnąć ramki .wypełnione były miodem i pyłkiem . Pewnie dlatego niezaczerwione, że plastry były ponadnormatywnie szerokie , a miejsca między komórkami mało i pewnie matka miał za ciasno ? Nie znalazłem na ramkach mateczników . Były jakieś dwa puste , ale chyba stare na dzikich plastrach po bokach "serków" !?
Dostawiłem między plastrami na przemian trzy ramki z węzą .
Mam cichą nadzieję , że pszczoły szybko odbudują węzę i matka przeniesie się na ramki i wtedy zrobię już porządek tak jak należy z boku ramek .
Dokarmiać nie dokarmiałem , bo w ulu zostało jeszcze całkiem sporo miodu , a 300 metrów dalej zaczyna się kilkusethektarowe pole rzepaku jarego , który właśnie kwitnie i w przeciwieństwie do ozimego przyciąga pszczółki jak magnes .
Sąsiad powiedział , że w jednym ulu w 72godz. pszczoły zapełniły mu 4 pełnowymiarowe plastry miodem .
Ma on małą pasiekę 500m od mojego rancha i 200 m od pola rzepaku i od lasu . Więc wydajność powinna być chyba taka sama !?
Nie wiem , czy to normalne , ale jeszcze 2 godziny po tym jak ul wyrabowałem na przedniej ściance chodziła duża ilość pszczół ! Zajmowały około 50% powierzchni ściany .
Chyba nie znudziło im się mieszkanie w tej "chatce" ?
Jak pogoda pozwoli , to wkrótce wrócę do tego ula i dokończę to co dzisiaj zacząłem .
Kwas mrówkowy i jeszcze kilka drobiazgów zamówiłem w Centrum Pszczelarskim Łukasiewicz . Dzięki za namiary Very Happy

Korzystając z okazji zapytam , bo mam wątpliwości .
Kupiłem w sklepie podkarmiaczkę skrzynkową .
Ma ona podłużne wycięcie z boku umożliwiające pszczołom dostęp do syropu .
Ale . . . czy w tej komorze nie powinno być jakiegoś pływaka ?
Bo o ile dobrze kojarzę , to w starej podkarmiaczce była pływająca drewniana beleczka !? A w nowej nie ma i zastanawiam się , czy pszczoły się nie będą topić w syropie ?

Acha i jeszcze jedno .
Ten drugi ul , który stał jako dekoracja nad stawem przedwczoraj powędrował do sadu z 4 ramkami ze świeżą węzą .
Wczoraj obiłem go świeżą płytą pilśniową , bo stara trochę napęczniała i pomalowałem płyty z zewnątrz sadolinem .
Dzisiaj już w ulu mam nowych mieszkańców .
Sąsiadowi dzisiaj wyszedł z ula rój , a ponieważ obsadził już wszystkie swoje "pustostany" powiedział , że mogę go sobie wziąść .
Rój uwiesił się na gałęzi jabłonki . Strząsnąłem go do wiaderka przygotowanego na plastry-serki . Było ich jakieś 5-6 litrów . Ale po kilku sekundach większość z nich znów pofrunęła na tą samą gałąź . We wiaderku zostało na ściankach może 1/5 z nich .
Po chwili sytuacja się powtórzyła !
Sąsiad zaproponował , żebym rój zabrał razem z gałęzią
Very Happy co też uczyniłem . Gałąź trzymałem nad wiadrem i tak razem prosto do ula . Po wsypaniu ich do wnętrza ula - nad ulem zrobiła się czarna chmura , ale kiedy po ok 2 godzinach podszedłem na mały rekonesans , to widziałem przy wylocie kręcące się kilka pszczół . Więc chyba się zadomowiły .
Czas pokaże , czy im się spodoba Very Happy
Powrót do góry
Michał
Admin_Senior
Admin_Senior



Dołączył: 23 Wrz 2008
Posty: 851
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Radom
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:12, 20 Cze 2010    Temat postu:

Cześć. Gratuluję świetnego działania. Widziałem zdjęcie w galerii, bardzo dobrze, że masz pomocnicę. Co do podkarmiaczki, powinien być taki drewniany pływak, to obowiązek. Przełóż go ze starej podkarmiaczki, jak nie masz to trzeba dokupić, albo zrobić samemu - wystarczy drobniutka listewka cieniutka z dziurkami podłużnymi, tylko żeby unosiła się na powierzchni wody.
Aby zatrzymać taki rój, który opisałeś na końcu, należy dać im ramkę z czerwiem otwartym, zajmą się robotą. Najczęściej budują na nim mat. rojowe, więc trzeba je zerwać, później jakoś się zadomowiają.
Co tam jeszcze... kwasu mrówkowego nie używam, najlepiej jakby się tu Darek4527 wypowiedział, on jest od tego specjalistą.
"Nie wiem , czy to normalne , ale jeszcze 2 godziny po tym jak ul wyrabowałem na przedniej ściance chodziła duża ilość pszczół ! Zajmowały około 50% powierzchni ściany .
Chyba nie znudziło im się mieszkanie w tej "chatce" ? "
Nie przejmuj się tym, to normalne że wychodzą. Najczęściej zlatują się z pola, żeby bronić gniazda, wyszły bo im gorąco, pewnie wentylowały, popatrz na galerii są tam zdjęcia z różnych pasiek, m.in naszej, tam pszczoły po przeglądzie też wychodzą, nie raz oblepiają całą ścianę, jak zaczynałem swoją przygodę z tymi potworami to myślałem że to rójka, tak wychodziły.
Niestety, trutni bardzo łatwo się myli z matkami, też cierpiałem na to w przeszłości, już krzyczałem do kolegi obok: matka, matka, a okazało się że tych matek było kilkanaście w ulu, dużo trutni.
Ten pojedynczy, rozstrzelony czerw to może być właśnie trutowy, czy on miał wypukły duży zasklep? jak tak, to w rodzinie jest trutówka, trzeba ją wymienić.
Jaki kolor ma czerw? Nie jest jakoś przebarwiony na czarno? Jak masz wątpliwości to otwórz zasklep i włóż zapałkę, jak jest ciągnąca się i brzydko pachnąca masa to masz problem.
Trzeba im teraz dać czasu na regenerację. Za często też nie wolno chodzić do pszczół.
Taki rój po przejściach, a zwłaszcza po wycince ponad 3/4 ich naturalnego gniazda może się wyroić, w sensie uciec. Ale nie powinien. Dołóż ramek z węzą, muszą odbudować normalne plastry. Jak wykluje się czerw zabierz dzikie plastry (te porozwieszane). Życzę smacznego, w końcu można powiedzieć, że przy okazji zaliczyliście miodobranie, zabierając im plastry z miodem. Mam nadzieję, że wszystkie pszczoły zmiotłeś z góry spod daszku, dobrze domknąłeś beleczki i ja bym proponował ścieśnić wylot wkładką zwężającą, nie wiadomo jak rój zareaguje, może być osłabiony i podatny na rabunki. Życzę powodzenia i pozdrawiam, Michał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Robi_Robson
Gość






PostWysłany: Nie 15:59, 20 Cze 2010    Temat postu:

Niestety ten rozstrzelony czerw , to chyba rzeczywiście czerw trutowy ! Sad
Komórki były większe od pszczelich . Wszystkie zasklepy były wypukłe - ciemnożółte a w środku komórek był biały zdrowy czerw . Niektóre nie były już białe , bo . . . były w pełni rozwinięte i już się wygryzały . Wśród tych które się wygryzały były jeszcze i robotnice , ale ten rozstrzelony czerw , który zwrócił moją uwagę to chyba sam trutowy !?
Niestety na początku kiedy wieszałem czerw na drutach nie zwróciłem uwagi na to czy to czerw pszczeli , czy trutowy . Dopiero po wszystkim przyglądając się trzem serkom z kilkunastoma rozrzuconymi - zaczerwionymi komórkami , które w większości właśnie się wygryzały stwierdziłem , że to trutnie .
Zdziwiło mnie jeszcze jedno .
Wśród pszczół robotnic widziałem kilka sztuk , które były znacznie mniejsze od pozostałych !
Wyglądało tak , jakby była to całkiem inna mniejsza rasa , albo jakby niektóre robotnice były skarłowaciałe !?
Nie wiem co o tym myśleć ?

Dzisiaj byłem w sadzie .

Wydaje się , że wszystko jest w normie .
Pszczoły wróciły do ula w którym robiłem spustoszenie i z zewnątrz wygląda tak jakby się nic nie stało .
Latają po staremu na rzepak .

Nowy rój osadzony wczoraj obsiadał wszystkie 4 (małe ) ramki z węzą . Dodałem im dzisiaj kolejne 4 . Skoro rodzinka rojowa ma taką siłę , to powierzchnia 4-5 pełnowymiarowych ramek z węzą , to chyba nie jest za dużo ?
Niestety nie mogłem im dać ani woszczyny , ani tym bardziej czerwiu do wychowania , gdyż nie mam skąd wziąść takich pełnych ramek . U nikogo nie widziałem uli z ramkami o takich wymiarach .
Nie mierzyłem ich , bo mam trochę takich ramek starych i najlepsze wyczyściłem , wymieniłem druty i wprawiłem w nie węzę , ale przy okazji zmierzę i poszperam w necie i literaturze co to za "wynalazek" ten mój ul !? Mam na myśli ten ze zdjęcia .
Kwas mrówkowy był wśród specyfików poleconych mi przez Gucia .
Pomyślałem , że na pierwszy ogień zastosuję coś naturalnego , żeby nie wprowadzać chemii do ula . Wybór padł właśnie na kwas mrówkowy .
Czy to źle ?
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum DYSKUSYJNE FORUM PSZCZELARSKIE POD PATRONATEM PASIEKI MICHAŁÓW Strona Główna -> !!!MAM PYTANIE CZYLI EKSPRESOWA LINIA NATYCHMIASTOWEGO UDZIELANIA PORAD!!!
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 1 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin